Julia Szeremeta tanecznym krokiem idzie po złoto. "Nasza duma, maskotka klubu" - Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024
Akt. 07/08/2024, 16:58 GMT+2
Bywała leniuchem, sama to przyznaje. Kiedy trener kazał zrobić 10 pompek, robiła sześć. Czas przeszły, teraz robi ich 12. Albo więcej. Bo cel, bo marzenia, bo igrzyska i olimpijski medal. Ten brązowy, co najmniej brązowy, pięściarka Julia Szeremeta ma już zagwarantowany, ostatniego słowa jednak nie powiedziała. - Czuję się świetnie, idę po złoto - oznajmiła po walce ćwierćfinałowej.
Drugie imię - Atena, to pomysł taty, bardzo trafiony. Bogów olimpijskich, w mitologii greckiej zamieszkujących górę Olimp, było 12, Atenę wymienia w tym gronie każde ze źródeł. - Oby wyszło na to, że tata miał dobre przeczucia - mówiła pani Julia u progu igrzysk.
Olimpijską kwalifikację zdobyła w kwietniu we Włoszech. Stres? Presja? Nerwy? Nic z tych rzeczy. Idąc korytarzem z szatni do ringu, trenerzy nosili głośnik, były śpiewy i zabawa, razem z towarzyszącymi im wolontariuszami. Co z tych głośników leciało? Na początek disco polo, taneczny nastrój, później kawałki motywacyjne, na przykład "Plaster" rapera Szpaku, "Colloseum" Kizo czy "Cztery korony" Palucha, Białasa, Żabsona, Sitka i Kasty.
Bilet do Paryża zdobyła. A tam w kategorii wagowej 57 kg wygrała już trzy pojedynki.
W środę starcie z Filipinką Nesthy Petecio. Stawka - gigantyczna, miejsce w wielkim finale. Medalu brązowego jest pewna, w boksie przyznawane są dwa w tym kolorze. Ostatnim przedstawicielem polskiego boksu na olimpijskim podium - trzecie miejsce - był w roku 1992 (Barcelona) Wojciech Bartnik. Szeremeta urodziła się 11 lat później, 24 sierpnia obchodzić będzie 21. urodziny.
"Kiedy trenowałam karate, często na tych konikach jeździłam"
Pierwsze było karate, zaczęła jako sześciolatka. Wspomina pani Julia: - Trafiłam tam razem z bratem, z młodszym o dwa lata braciszkiem Andrzejem. Mama nas zaprowadziła, znała się na tym, bo kiedyś sama trenowała. Długo było fajnie, ale po siedmiu latach czułam się coraz bardziej znudzona. Andrzej zrezygnował już wcześniej, ja jeszcze próbowałam. Boks na początku miał być sposobem na poprawienie ciosu, nic więcej. Na zajęcia poszłam z kolegą. Spodobało mi się, przez rok łączyłam boks z karate, aż postawiłam, że na dobre idę w boks. I zobaczymy. A potem zaczęłam myśleć o igrzyskach.
Co w boksie było i jest tak przyciągającego? - To dyscyplina bardziej znana od karate, bardziej rozpoznawalna - wyjaśnia. - Za karate czasami tęsknię, głównie dlatego, że lubiłam i lubię trochę sobie pokopać. Ale ten boks... To jednak coś innego, bardzo do mnie pasuje. Uczy dyscypliny, to na pewno. I pokory.
Rodzice pani Julii mają stadninę, kilka koni, a jeździectwo to też sport olimpijski, bardzo piękny. - Kiedy trenowałam karate, często na tych konikach jeździłam. Fajna sprawa, świetna rozrywka, ale nigdy nie myślałam o tym w kategoriach sportowych. Z boksem było inaczej - przekonuje.
"Prawa ręka czasem potrafi czynić cuda"
Tańczy - i w czasie walki, szykując się do zadania ciosu, tańczy i wtedy, kiedy czeka na sędziowski werdykt, by to jej rękę wzniesiono w geście zwycięstwa. Tańczy jak - a co tam warto to napisać - największy z wielkich, czyli Muhammad Ali. Po pokonaniu okazała radość jak Cristiano Ronaldo po strzeleniu gola. I ta opuszczona lewa ręka.
- Jest dużo lepiej, bo kiedyś miałam nisko obie rączki, a teraz prawą trzymam jednak w górze. Z tą opuszczoną lewą czuję się najlepiej, wszystko wtedy widzę, widzę nadlatujące ciosy i szybko się przed nimi zabieram. Z lewą w górze jestem sztywna, nie jestem sobą. Ja wiem, dużo osób mówi, że to lekceważenie rywalek. Nie, absolutnie nie, taki jest mój styl walki i już - tłumaczy.
Mocne strony? Odpowiedź pada błyskawicznie. - Szybkość, w boksie bardzo ważna. I balans ciała. No i to moje oczko, przegląd pola, umiem "czytać" rywalki, przewidywać ich ruchy i zamiary. A prawa ręka czasem potrafi czynić cuda.
"Krzyczę tak, że teraz mam problemy z mówieniem"
"NASZA DUMA" - tak piszą o niej w PACO Lublin, klubie, w którym karierę zaczynała i którego barwy do dziś reprezentuje.
Dla eurosport.pl mówi prezes PACO, Andrzej Stachura: - Jestem bardzo zapracowanym człowiekiem, ale nie wytrzymałem, nie mogłem dłużej tych walk Julki oglądać w telewizji, w sobotę w nocy kupiłem bilety, spakowaliśmy walizki i całą rodziną polecieliśmy do Paryża. Kibicuję z trybun, krzyczę tak, że teraz mam problemy z mówieniem. Nieważne, zupełnie nieważne, co tam głos. Wie pan, spotkałem Polaków w metrze, powiedzieli, że Julka w ringu tańczy, jak Prince Naseem Hamed, a nawet Muhammad Ali. To jest wspaniała dziewczyna, skromna, uśmiechnięta, u nas w klubie prowadzi zajęcia dla dzieci i te dzieciaki ją uwielbiają, to taka maskotka klubowa. Po powrocie z igrzysk przywitamy ją po królewsku, ale będzie feta, wiem, że powitanie szykuje już nawet prezydent Lublina. Mam przeczucie, że ten kolor medalu jeszcze się zmieni.
Julia Szeremeta wejdzie do ringu w walce półfinałowej późno wieczorem. Walka z Nesthy Petecio o godzinie 21.46.
rk/twis
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Pobierz
Zeskanuj
Udostępnij
Powiązane tematy
Reklama
Reklama