Miejska Biblioteka Publiczna zaprosiła milusińskich na kolejne już spotkanie z cyklu „Całe Jaworzno czyta dzieciom”. Tym razem – we wtorek 14 maja – ilustratorka Monika Urbaniak czytała przedszkolakom „Monę Mysią”, czyli książkę z własnymi ilustracjami. Jak łatwo się domyślić była to książka o myszce.
Monika Urbaniak – jaworznianka, ilustratorka książek dla dzieci, projektantka, graficzka komputerowa, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach Wydziału Grafiki Tradycyjnej (wklęsłodruk), autorka ilustracji do ok. 20 książek dla dzieci.
Ela Bigas: Jak powstają ilustracje do książek? Sprawa to łatwa czy nieco skomplikowana?
Monika Urbaniak: Na początku muszę mieć tekst. Czytam ten tekst i często też składam je, tzn. projektuję wraz z tekstem, robię makietę. Zaczynam od szkicu ołówkiem, szkicuję całą książeczkę, wysyłam do wydawcy i autora tekstu. Robimy poprawki, korekty na bazie tych szkiców. Jeśli wszystko jest zaakceptowane to zaczynam kolorować i razem ze składem przygotowuję do druku.
Praca nad którą książka przyniosła Pani najwięcej radości?
Każda książeczka jest wartościowa, niektóre są trudniejsze, niektóre są łatwiejsze. W ostatnim czasie po tych kilku latach takiego doświadczenia, to te trzy ostanie moje książeczki. To książeczki o wombacie Malince. Dowiedziałam się, że wombaty to zwierzaki, które mieszkają w Australii, są puszyste i wyglądają jak króliko-chomik. Autorem tej książeczki jest Marcin Kozioł, pisał też książki o starszym wombacie podróżniku. Jest tam dużo Austarlii, dużo ciekawostek, klimatów australijskich. Bardo mi się to fajnie rysowało. Muszę przyznać, że każda książeczka to okazja, żeby się czegoś dowiedzieć o świecie i myślę, że to jest podstawowa cecha ilustratora, który chce się rozwijać i jest ciekawy świata.
Nad czym Pani pracuje teraz?
W chwili obecnej pracuję nad plakatami do teatru w Będzinie i teatru „Baj” w Warszawie. Robię też inne projekty, współpracuję z pewną fundacją.
Czyli jest Pani cenioną ilustratorką.
Czuję się doceniona, lubię swoją pracę, z roku na rok to się pogłębia. Takim młodym ilustratorom radzę, żeby się nie załamywali na początku, kiedy jest takiego doświadczenia mało, bo ono po prostu przychodzi, po dobrych, po złych pomysłach, ono się pojawia. Ważne, żeby być wytrwałym w tym i się nie poddawać.
Dziękuję z rozmowę.
Książeczkę z niekłamaną ciekawością słuchały przedszkolaki z PM nr 5. Nic dziwnego czytać lubią, ba nawet niczym Maksiu z grupy Biedronki – uwielbiają, zwłaszcza książeczki o Pokemonach. – Ja lubię najbardziej książkę „Przeczytaj mi mamo” – dodała rozbrajająco Iga. Piotruś też lubi Pokemony. Z radością więc stwierdzamy, że rośnie nowe pokolenie zapalonych czytelników.