(Translated by https://www.hiragana.jp/)
Kronika tygodnia: wydarzenia: Ukraińcom krzyż na zgodę
The Wayback Machine - https://web.archive.org/web/20080226093154/http://www.kronikatygodnia.pl:80/tekst.php?abcd=21800&dz=1




[wydarzenia|start][<<wstecz][dalej>>]         


Ukraińcom krzyż na zgodę

- Już latem w Sahryniu, w gm. Werbkowice powinien stanąć pomnik, upamiętniający ponad 200 Ukraińców, którzy zginęli w marcu 1944 roku - zapowiada Mykoła Romaniuk, przewodniczący obwodowej administracji państwowej obwodu wołyńskiego. - Nie będzie napisu oskarżającego kogokolwiek o zabicie Ukraińców

Temat tygodnia

Opomniku na opuszczonym cmentarzu w Sahryniu strona ukraińska wspomina już od lat. Dotychczas jednak pomnik nie stanął. Ukraińcy chcieli, aby znalazł się napis, który by wskazywał, że Ukraińców zabili żołnierze Armii Krajowej. W ub. piątek do Sahrynia przyjechał Mykoła Romaniuk, wojewoda Genowefa Tokarska oraz sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Ten ostatni spotkał się też z biskupem Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, ks. dr. Wacławem Depo.

Sąsiad sąsiadowi wilkiem
Przedwojenny Sahryń pamięta Jan Palęga (80 l.): - Było jakieś 360 domów. Większość ukraińskich, chociaż trudno dokładnie wyliczyć. Ukraińcy żenili się z Polkami i odwrotnie.
Szacunkowo przyjmuje się jednak, że 80 proc. gospodarstw należało do Ukraińców, 20 proc. - do Polaków.
- Było też kilka rodzin żydowskich - dodaje Palęga.
Do wybuchu II wojny świtowej stosunki pomiędzy żyjącymi w jednej wsi Polakami i Ukraińcami układały się poprawnie. Jak to między sąsiadami. Jeden drugiemu pomógł w polu, Polacy zapraszali Ukraińców na swoje święta, a Ukraińcy, prawosławni - jako że święta obchodzili później, gościli u siebie Polaków. Dopiero w czasie okupacji doszło do konfliktów.
Palęga nie ma wątpliwości, że głównie za sprawą Ukraińców. - Oni pomagali Niemcom, mieli nadzieję, że hitlerowcy pomogą im stworzyć państwo. I od tego się zaczęło. Ukraińcy tworzyli własną policję, pomagali Niemcom w wyłapywaniu Polaków. Naszych wysiedlano, a Ukraińcy mieli spokój. W Sahryniu był posterunek ukraińskiej policji.
Palęga wspomina tych Polaków, którzy wyszli z niego okaleczeni na całe życie. A były też przypadki, gdy byli tam zabijani. Terror ukraiński przybrał na sile, gdy rozpoczęła się rzeź ludności polskiej na Ukrainie. Także na Zamojszczyźnie coraz częś- ciej dochodziło do przypadków morderstw. Było tak m.in. w Turkowicach, Modryńcu, Honiatynie, Dołhobyczowie, Telatynie, Malicach. Na reakcję polskiej partyzantki spod znaku Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich nie trzeba było długo czekać. Tym bardziej, że Ukraińcy zbrojnie wspierali Niemców w walce z polskimi oddziałami partyzanckimi.
Jan Palęga przypomina, że o tym wszystkim należy pamiętać, żeby lepiej zrozumieć to, co stało się 10 marca 1944 roku w Sahryniu. I to, co dzieje się teraz.

Sahryń w ogniu
Wieś była ostoją ukraińskich oddziałów, które zawsze mogły tutaj liczyć na pomoc. Tutaj był dosyć dobrze obsadzony posterunek ukraińskiej policji (wg niektórych źródeł ponad 22 osoby). Do Sahrynia ściągali Ukraińcy z innych miejscowości, w których nie mogli czuć się bezpiecznie. Uciekali przed polską partyzantką, tak jak wcześniej Polacy uciekali ze swoich domów przed bojówkami Ukraińskiej Powstańczej Armii. Tak więc tuż przed 10 marca do Sahrynia przybyli mieszkańcy m.in.: Pasiek, Terebinia, Modrynia. Według ukraińskich szacunków, w wyniku akcji przeprowadzonej przez oddziały AK zginęło w Sahryniu ok. 600-800 osób. Chociaż straty są czasem zawyżane nawet do 2 tys. osób. Dla porównania, sami Ukraińcy twierdzą, że wieś zaatakowało ok. 500 żołnierzy AK (w ukraińskiej nomenklaturze - bandytów). Atak rozpoczął się 10 marca o godz. 4.30. Ok. godz. 14 akcja się zakończyła. Polacy mieli użyć pocisków zapalających, byli wyposażeni w 50 karabinów maszynowych i co najmniej ok. 450 zwykłych. Ukraińcy mieli tylko ok. 60 karabinów. Opór oddziałom AK oficjalnie stawiało nieco ponad 20 Ukraińców, którzy stanowili obsadę posterunku policji. Do najbardziej krwawych starć doszło w okolicy cerkwi, na cmentarzu i w czasie walk o posterunek. Jak to możliwe, że tak niewielu ludzi przez kilka godzin potrafiło nawiązać równorzędną walkę z 500-osobowym oddziałem?
Rafał Wnuk, historyk, pracownik lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej wyjaśnia, że w ataku na Sahryń nie musiało brać udziału 500 osób. - 500 żołnierzy okrążyło wieś. Był prowadzony ostrzał. Bezpośrednio w Sahryniu walczyło 200, może 300. Reszta stanowiła zabezpieczenie - mówi Rafał Wnuk. - Walki trwały z pewnością o wiele krócej niż 10 godzin. Tutaj chodzi o czas od rozpoczęcia ataku do spalenia wsi. Gdy już żołnierze AK weszli do wioski, wyciągali ludzi z bunkrów, piwnic, zabijali, palili domy.
Rafał Wnuk ocenia, że zginęło 150-300 Ukraińców. Po polskiej stronie strat nie było. Zginął tylko jeden żołnierz. Bynajmniej nie od ukraińskiej kuli. Ale o tym za chwilę.
Palęga przypomina, że Ukraińcy byli dosyć dobrze zorganizowani. Przy każdym domu był wykopany w ziemi schron. Ukraińscy cywile mieli broń.
- Przeżyłem tylko dlatego, że schowałem się z siostrą i matką w schronie u Ukraińca. On był mężem mojej ciotki - opowiada.

Kto wróg, kto swój?
- Gdy wyszedłem ze schronu, nie poznałem wsi. Wszystko spalone. Nie było do czego wracać - wspomina Palęga.
Potwierdza też to, o czym przypominają dzisiaj Ukraińcy, gdy wystawiają Polakom rachunek za akcję w Sahryniu.
Zdaniem Palęgi, rzeczywiście polscy żołnierze AK zabijali bezbronnych już Ukraińców. Za każdym razem próbowali sprawdzać tożsamość, ale nie zawsze to im się udawało.
Na opuszczonym cmentarzu w Sahryniu jest grób rodziny M. W mogile spoczęła 39-letnia kobieta i dwójka jej dzieci: 5-letni syn oraz 8-letnia córka.
- To byli Polacy - zaklina się Palęga.
Ukrainka, którą wcześniej żołnierze pytali o nazwisko, nie podała swojego, ale tej właśnie Polki, matki dwójki dzieci. I dzięki temu przeżyła. Gdy żołnierze zapytali Polkę o nazwisko, powiedziała prawdę, ale oni nie chcieli wierzyć. Bo przecież już jedną kobietę o takim nazwisku puścili wolno. Uznali, że M. kłamie i ją rozstrzelali. Dzieci też.
- Nie znam tego przypadku, ale to bardzo prawdopodobne - mówi Rafał Wnuk. Historyk IPN Wnuk oraz Palęga, niezależnie od siebie, przytaczają inną historię. Już po wydarzeniach w Sahryniu Ukraińcy zabili zakonnicę z Turkowic i siedmioro dzieci, z którymi szła. Zakonnica to siostra Longina, ze Zgromadzenia Służebniczek NMP (zakonnice prowadziły sierociniec).
Rafał Wnuk: - Ukraińcy zabili dzieci, bo myśleli, że to są dzieci polskie. Teraz wiemy, że pochodziły z ukraińskich, prawosławnych rodzin.

Bez rozkazu
Grzegorz Motyka, historyk specjalizujący się w tematyce stosunków polsko-ukraińskich przytacza relacje, z których wynika, że w Sahryniu dowodzący polskim oddziałami AK por. Zenon Jachymek („Wiktor”) wydał rozkaz oszczędzania ludności cywilnej. Żołnierze nie zawsze, a w zasadzie prawie wcale nie stosowali się do tego zalecenia.
Palęga poza już przytoczonymi, przypomina jeszcze jedno zdarzenie: - Polscy żołnierze zgwałcili Ukrainkę. W lesie, za wsią.
Grzegorz Motyka w publikacji pt. „Tak było w Bieszczadach”, w której sporo miejsca poświęcił także wydarzeniom na Zamojszczyźnie, a również w Sahryniu, odnotował, iż za niesubordynację „Wiktor” osobiście rozstrzelał jednego ze swoich żołnierzy.
Czy chodziło o tego, który zgwałcił Ukrainkę? Rafał Wnuk nie chce odpowiedzieć na to pytanie. Motyka wspomina też o tym, że gdy wieś została spalona, przyjechali do niej Polacy gospodarze z innych miejscowoś- ci. Rabowali to, co pozostało.
- Większość była z Tyszowiec - zapewnia Palęga.
Po tym, co wydarzyło się 10 marca, Palęga i jego siostra zostali oddani do sierocińca w Turkowicach. Tam dziećmi opiekowały się zakonnice.
- Nie mieliśmy dokąd wracać. Ojciec był na przymusowych robotach w Niemczech. Straciliśmy cały dobytek. Matka nie była w stanie się nami zająć. Nie miała na to środków i bała się, że nie będzie nas mogła uratować. Ukraińcy przecież ciągle byli w okolicy. Mordowali Polaków - tłumaczy Palęga. I podkreśla, że akcja AK była odwetem za bestialskie mordy, jakich Ukraińcy dopuszczali się najpierw na Wołyniu, a następnie i na naszym terenie.
Rodzina Palęgów zamieszkała razem dopiero kilka miesięcy później.
Zginęli. I to wystarczy.
Ukraińcy chcą uczcić osoby, które zginęły w Sahryniu. Rafał Wnuk przypuszcza, że ze względu właśnie na historię obu narodów, dla strony polskiej nie do przyjęcia byłoby, gdyby na pomniku pojawił się napis informujący o tym, że Polacy, żołnierze Armii Krajowej zabijali Ukraińców.
Mykoła Romaniuk opisuje, jak będzie wyglądał pomnik. - W środku ponad 2-metrowy, metalowy krzyż, po bokach dwie granitowe tablice z nazwiskami osób, które zginęły. Mykoła zapowiada, że ostateczne ustalenia, co do kształtu pomnika zapadną jeszcze wiosną br. Pomnik ma stanąć latem.
- Niech będzie. Ukraińcy i tak ciągle do nas przyjeżdżają, składają kwiaty na grobach. Do Sahrynia przyjeżdża nawet mój kolega, który w czasie wojny mieszkał w Sahryniu. Odwiedza mnie, wspominamy - zamyśla się Jan Palęga. - Ludzie zginęli, jakaś pamiątka powinna być. Co nam to szkodzi.
Jednak i on niechętnie widziałby napis informujący o polskich zbrodniach popełnionych na Ukraińcach.
Mykoła zarzeka się, że napis będzie nawiązywał tylko do upamiętnienia zmarłych. O tym, aby inskrypcja na pomniku miała wskazywać na Polaków jako sprawców, nie ma nawet mowy.
- Tutaj nie ma żadnej polityki. My chcemy mieć pomnik upamiętniający Ukraińców, którzy zginęli w Polsce, tak jak Polacy chcą mieć pomniki, i już takie są, swoich rodaków, pochowanych na Wołyniu - mówi Mykoła Romaniuk.
W ub. piątek delegacji z Ukrainy towarzyszył Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Gdy Ukraińcy w towarzystwie wojewody Genowefy Tokarskiej byli w zamojskiej delegaturze Urzędu Wojewódzkiego, Andrzej Przewoźnik udał się do biskupa Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, Wacława Depo. Podobno chodziło o to, aby uzgodnić kwestie związane z budową pomnika.
- To była raczej wizyta kurtuazyjna, pan Andrzej Przewoźnik chciał się spotkać, abyśmy mogli się sobie przedstawić - wyjaśnia ks. biskup Wacław Depo.
Ks. biskup uważa, że to, co stało się w Sahryniu, należy w odpowiedni sposób upamiętnić.
- Mnie interesował znak krzyża, czy będzie. To, jaki napis znajdzie się pod krzyżem, to już jest sprawa bardziej polityczna niż religijna. W końcu wszyscy kiedyś znajdziemy się pod krzyżem.

Adam Jaworski


 i n f o   
autor 
Adam Jaworski
wyślij maila 
 
data publikacji 
12.02.2008 r.

 drykuj artykuł   wyślij znajomemu


Zaczęło się od Wołynia
 
Źródłem konfliktu ukraińsko-polskiego były bestialskie morderstwa, jakich Ukraińcy dopuścili się na Wołyniu. Zaczęło się w roku 1943. Obiektem ataków była cywilna ludność polska. Ukraińcy chcieli za wszelką cenę pozbyć się polskich sąsiadów. Palono wsie, torturowano i zabijano ludzi. Według różnych szacunków, na Wołyniu Ukraińcy zabili 50-60 tys. Polaków. Podobnie postępowali nacjonaliści ukraińscy na terenach należących obecnie do Polski. Akcje organizowane przez polskich partyzantów (m.in. z Armii Krajowej) były jedynie odpowiedzią na terror ukraiński.
  k o m e n t a r z e | dodaj
Ciężka sprawa (2008-02-13 11:38:13)
NIe da się obiektywnie spojrzeć na tą sprawę, bo jesteś albo Polakiem albo Ukraińcem i w zależności od tego masz swoje argumenty. Polacy nie byli bez winy to fakt (zwłaszcza burżuje na kresach: Polak - Pan) ale to co wyprawiali Ukraińcy podczas tzw. rzezi wołyńskiej to po prostu zezwierzęcenie zob.: http://www.woloszanski.org/artykuly.ida_43 trzeba pamietać i uczyć o tym dzieci w szkole nie dla nienawiści ale ku przestrodze. Ukraińcy nigdy nie będą naturalnymi przyjacielami Polaków ale na pewno bliżej nam do nich niż. np. do Niemców. Trzeba nauczyć się z nimi żyć. EURO 2012
Podinspektor Flahahaha

(2008-02-13 17:46:50)
Nic nie powinni postawic moj dziadek tam walczyl z tymi ukrainskimi rzezimiezkami i mowil jak to oni wszystkim szkodzili a to co robili bylo zwierzece


(2008-02-14 14:28:28)
Nie można jednoznacznie oceniać winy którejkolwiek ze stron ówczesnych narodowościowych konfliktów.To,że w tym momencie mogę się wypowiadac na ten temat ,gdyż żyję,dzięki pomocy rodziny ukraińskiej,która uchroniła moich rodziców i mnie od rzezi dokonywanej na Polakach przez oddziały tzw.banderowców.Szowinistyczne zapędy ówczesnych polityków obu stron doprowadzily do sytuacji,gdy nawet i dzisiaj patrzymy na siebie "wilkiem",będąc podsycanymi endeckimi teoriami o swej geopolitycznej,religijnej wyjątkowosci.Mamy ambicje być "europejczykami",a nie potrafimy przyjąć kanonów obowiązujących w świecie cywilizowanym,negując punkt widzenia /wiary/ innych nacji,co czyni się nagminnie w RM i tv Trwam.
Kresowianin

znów winne Radio Maryja (2008-02-15 00:34:20)
Słuchaj Kresowianin. Znów , tym razem w temacie bolesnych polsko-ukraińskich relacji pisać o jakiejś winie Radia Maryja i TV TRWAM to rzeczywiście jakaś aberracja. Może jednak nie jesteś kompletnym analfabetą i przeczytaj jeszcze raz artykuł, o czym on jest, bo chyba nie bardzo zrozumiałeś. Spróbuj zrozumieć o co tam chodzi, ten artykuł nie ma nic wspólnego z RM czy TV TRWAM, naprawdę. Jeśli uważasz , że to chore ambicje polityków, szowinistów obu stron doprowadziły do tej tragedii to proszę dopisz, jak można było wtedy zatrzymać bestialstwo ukraińskie. Jakbyś ty to zrobił, by po Wołyniu nie zrobiono tego samego z Polakami w Turkowicach, Sahryniu, Modryńcu, Honiatynie, Dołhobyczowie, Telatynie, Malicach, Chełmie, Krasnymstawie, może i w Lublinie???? Może niech ktoś też z mądrych i tak cierpiących teraz Ukraińców powie dziś, jak wtedy można było zatrzmać zezwierzęcenie ukraińskie? A może ktoś niech powie, co w ówczesnych granicach przecież państwa polskiego , w Sahryniu, pod osłoną Nie [rozwiń cały komentarz] (pozostało 1106 znaków)
Polak rzymski

... prosta kwestia, z kim sprzymierzyli si€ Polacy w czasie II wojny, z kim sprzymierzyli sie Ukraincy (2008-02-15 00:44:07)
Rzeź wołyńska Od momentu zajęcia przez Niemcy wschodniej części Polski w 1941 roku nacjonaliści ukraińscy podburzali miejscową ludność przeciwko Polakom. Czynili to gdyż administracja niemiecka udzieliła im cichego pozwolenia na te działania, które później wymknęły się spod ich kontroli. Nacjonaliści ukraińscy chcieli czystej etnicznie Ukrainy i dlatego zorganizowali się w bojówki – największą była UPA (ukraińska powstańcza armia). Owe bojówki prowadziły akcje zbrojne przeciwko polskim obywatelom, paląc polskie wsie i mordując w brutalny sposób naszych rodaków. Nasilenie tych akcji miało miejsce w 1943 roku, a istne apogeum nastąpiło w lipcu tego roku. Akcja tych wydarzeń miała miejsce głównie na Wołyniu choć objęła swoim zasięgiem całą zachodnią Ukrainę. Przy dużej aprobacie miejscowej ludności ukraińskiej postanowiono usunąć Polaków z tych ziem. Nie miano jednak na myśli przesiedleń. Naród Polski znajdujący się w tych regionach miał wg ich założeń, zostać całkowicie wyniszc [rozwiń cały komentarz] (pozostało 1154 znaków)
historyk

... no a z Radiem M to już przesada (2008-02-15 00:50:54)
... Radio Maryja i Rydzyk istnieją, mają sie dobrze i będą się miały coraz lepiej, bo kilkudziesięciu polskich biskupów nie było w stanie zorganizować przez 20 lat od upadku komuny nawet 1!- słownie jednego katolickiego ogólnopolskiego kanału TV, ani też 1!- słownie jednej katolickiej ogólnopolskiej stacji radiowej. Czyli krótko mówiąc, pod polskimi piuskami starszych panów wieje nuda , pustka, nijakość i głupota. Dlatego, niech żyje Rydzyk, TV Trwam jest OK. Jak na razie nie ma nic innego i na nic się nie zanosi.
słuchacz OK

(2008-02-15 14:58:12)
a.v."Polak rzymski".Przeanalizuj dokładnie treść mojego komentarza i nie wymyślaj mi od analfabetów,gdyż dosyć dokłanie zapoznałem sie z artykułem -i nie tylko z tym-nt.relacji polsko-ukraińskich w omawianym okresie.Moja wiedza poparta jest osobistymi przeżyciami,których nie życzę nikomu.Nie ma miejsca na tym forum,by szerzej rozwijać temat.A co do odniesienia do R.M. i tv T.,za dużo w ich audycjach elementów ksenofobicznych,podsycających to,co było -i jest-motywem wrogosci do naszego,polskiego narodu.Chciałem jedynie podkreślić,że czas skończyć z historycznymi uprzedzeniami,a zacząć układać właściwe relacje między sasiadami,czyniąc to,choćby małymi kroczkami,jak robi to dyrektor Caritasu Diecezji Zam.-Lub.,wspomagając w różnej formie nie tylko Polaków mieszkających za Bugiem.Tamte czasy i wydarzenia z nimi związane należy pamiętać,ale nie znaczy to,że mają mi przysłaniać współczesną rzeczywistość.
Kresowianin

Racja, święta racja (2008-02-15 15:15:32)
O przeszłości warto pamiętać aby nie powtórzyć błedów w przyszłości.
kierowca bombowca

Przed wojną żyliśmy z Ukraińcami w zgodzie (2008-02-17 17:36:08)
Kłamstwo !! Jak zgoda, to zgoda. Skad że ta wojna ? Z nieba ? Z nic ? Kto sprowokował chłopa Ukraińskiego ? Co trzeba było jemu zrobić, żeby spokojni wieśniacy wzieli bagnety ? Przed wojną żyliśmy z Ukraińcami w zgodzie !?!?
Niewierzący

Bestialstwa rezunów nie da się ogarnąć ludzkim umysłem. Cieszy tylko, to, że znadują się tacy Ukraińcy, którzy (2008-02-20 19:13:39)
są w stanie przyznać, że watahy morderców z band UPA dopuściły się straszliwych zbrodni na Polakach. I to nie jest tak jak się wydaje niektórym żałosnym "historykom" inspirowanym przez OUN.
Pepe


copyright 
Grupa Wydawnicza Słowo 
kontakt
redakcja
formularz kontaktowy
projekt
Sebastian Kokoszko